Co prawda moim zdaniem nie są to prawdziwe krówki, takie, które są obecne w polskich sklepach, ale nie zmienia to faktu, że są naprawdę przepyszne. Zrobienie ich nie wymaga dużego nakładu pracy, a efekt jest fantastyczny. Idealnie nadają się na prezent, na imprezę czy zwyczajnie na codzień (można je trzymać w lodówce lub zamrozić, jeśli planujecie nie jeść ich przez dłuższy czas (co jest trudne do wykonania:)), Dla formalności napiszę tylko, że przepis pochodzi z książki "Nigella Express" Nigelli (która swoją drogą ma dzisiaj urodziny:))
Składniki:
350g ciemnej czekolady (min 70% kakao), posiekanej
400g słodzonego mleka skondensowanego
30g masła
szczypta soli
150g niesolonych pistacji
Czekoladę, mleko skondensowane, masło i sól umieszczamy w garnku o grubym dnie i podgrzewamy wszystko na małym ogniu, aż się roztopi.
Pistacje wkładamy do foliowej torebki i rozbijamy je wałkiem na mniejsze i większe, nieregularne kawałki.
Dodajemy orzechy do czekoladowej masy i mieszamy.
Przekładamy masę do aluminiowej blaszki (23x23cm) i wygładzamy powierzchnię łopatką.
Odstawiamy do ostygnięcia a następnie wkładamy do lodówki, żeby stwardniały.
Kroimy je na kawałki (najlepiej 8 rzędów wzdłuż i 10 w poprzek - na 80 krówek).
Jeśli je zamrażamy nie ma potrzeby uprzedniego rozmrażania - można jeść od razu. Smacznego :)
Wyglądają absolutnie pysznie!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na domowe słodycze :-)
OdpowiedzUsuńApetycznie się prezentują:-)
OdpowiedzUsuńWyglądają ślicznie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam krówki jednak czegoś takiego jak opisujesz jeszcze nie próbowałem. Coś czuję, że niedługo pogonię moją żonę by mi coś takiego na urodzinki przygotowała :)
OdpowiedzUsuńBTW bardzo ładne zdjęcia. To Twój wytwór? Jak tak można wiedzieć jakiego obiektywu używasz?
Są warte spróbowania, ale jak tradycyjne krówki nie smakują:)
UsuńOczywiście, wszystkie zdjęcia na blogu są moim "wytworem" :) Używam Kodaka i niestety jest teraz jakieś 260km ode mnie, także tych wszystkich numerków Ci nie napiszę (w każdym razie to nie jest lustrzanka - do jej kupna się dopiero zabieram:)