W moim prywatnym sernikowym rankingu zajmuje bardzo wysokie miejsce. Jest przepyszny i (wbrew pozorom) nie taki trudny do zrobienia. Największym utrudnieniem wydaje się być przygotowywanie tortownicy i kąpieli wodnej, bo poza tym to tylko kwestia zmiksowania spodu i zmiskowania sera:) Z książki "Kuchnia" Nigelli Lawson.
Składniki na spód:
250g pełnoziarnistych herbatników
75g niesolonego masła w temperaturze pokojowej
Na masę serową:
4 przejrzałę banany średniej wielkości
60ml soku z cytryny
700g mielonego twarogu
6 jajek
150g jasnego cukru trzcinowego
Na sos:
100g niesolonego masła w temperaturze pokojowej
125 ml jasnego syropu melasowego (golden sytup)
75g jasnego cukru trzcinowego
tortownica o średnicy 23 cm oraz głęboka blacha/brytfanka, na kąpiel wodną
Rozgrzewamy piekarnik do 170*C i zagotowujemy pełny czajnik wody. Tortownicę owijamy z zewnątrz (spód i boki) podwójną warstwą plastikowej folii spożywczej - chodzi o stworzenie wodoodpornego zabezpieczenia dla sernika, który będzie pieczony w kąpieli wodnej.
Herbatniki miksujemy z masłem do uzyskania drobnych jak piasek okruchów, które zaczną zlepiać się w grudki - wylepiamy nimi dno przygotowanej tortownicy, wstawiamy całość do lodówki.
Banany dokładnie rozgniatamy widelcem, dodajemy sok z cytryny i odstawiamy na bok.
Serek miksujemy, aż będzie gładki. Dodajemy do niego jajka i cukier. Na koniec dorzucamy banany. Miksujemy wszystko, aż uzyskamy gładką masę.
Wyjmujemy z lodówki owiniętą tortownicę ze spodem herbatnikowym i wstawiamy ją do większej blachy. Masę serową wlewamy do tortownicy.
Do większej blachy wlewamy wrzątek w takiej ilości, by sięgał do połowy wysokości tortownicy. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy przez 1 godzinę i 10 minut, ale sprawdzamy już po godzinie. Środek sernika powinien być ścięty z wierzchu, jednak przy poruszeniu tortownicą, powinien lekko drżeć.
Wyjmujemy blachę z piekarnika i wyciągamy sernik z kąpieli wodnej. Zdejmujemy folię z tortownicy i zostawiamy sernik do ostygnięcia.
Zimny sernik wstawiamy do lodówki na noc.
By zrobić sos, na małym ogniu w rondlu podgrzewamy masło z syropem i cukrem, aż całość zacznie bulgotać - od tego momentu gotujemy jeszcze 1 - 2 minuty. Sos będzie wyglądał jak spieniony, bursztynowy, gęsty płyn. Przelewamy go do dzbanuszka i odstawiamy. W miarę ochładzania będzie jeszcze gęstniał.
Sernik wyjmujemy z lodówki na 30 minut przed podaniem i ostrożnie wyciągamy go z tortownicy. Wierzch skrapiamy sosem tofi, a resztę stawiamy na stole, by każdy mógł sobie polać więcej wg uznania. Smacznego:)
Ojej, jakie pyszności :) Uwielbiam banoffee, więc na pewno skusiłabym się na taki sernik.
OdpowiedzUsuńMmm pyszności:)
OdpowiedzUsuńAle cudny....
OdpowiedzUsuńoj ślinka cieknie:)
OdpowiedzUsuń